Wykonanie odświeżacza jest banalnie proste i tanie, zajmuje dosłownie kilka chwil, a kosztuje kilka złotych. Musicie tylko zaopatrzyć się w dwa składniki:
- kwiaty lawendy (do dostania w zielarniach - koszt to około 5 zł)
- woreczki (takie jak na zdjęciu są ogólnie dostępne w sklepach papierniczych, kwiaciarniach, sklepach indyjskich, a w sezonie "prezentowym" bywają też w supermarketach, ja za jeden woreczek zapłaciłam 1zł).
I teraz sprawa prosta - otwieramy paczkę z lawendą (zawartość torebki przesypuję zawsze do słoika, bo cała paczka to zwykle za dużo na kilka woreczków, a lawendę wykorzystuję także do innych celów - naparów, kąpieli, świeczek zapachowych itp.) i pachnącymi kwiatami napełniamy woreczki.
Woreczki związujemy i nasze saszetki zapachowe gotowe:)
I tu jedna uwaga - jeśli nie macie możliwości kupienia ani uszycia takich woreczków jest na to rada - wystarczy kupić cienkie rajstopy i pociąć je na kwadraty. Wielkość kwadratów musicie dobrać sami, ale muszą być na tyle duże, by na środek każdego móc swobodnie nasypać lawendy. Teraz końce kwadratu zbieracie i związujecie tasiemką.
Saszetki gotowe:) Teraz wybieramy im domek. Mogą trafić do pudła z zimową odzieżą, albo zamieszkać w szufladzie.
Mogą też zamieszkać w szafie.
A jeśli ktoś miewa bezsenne noce taką saszetkę z lawendą można włożyć między poszewkę i poduszkę. Lawenda ma bowiem działanie kojące i relaksujące, łagodzi bóle głowy, stany niepokoju i napięcia nerwowego - nic tylko otulać się jej zapachem... Polecam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz