środa, 15 lutego 2017

Przeprowadzka - jak się spakować by nie zwariować i potem wszystko znaleźć.

Zaliczyłam w swoim życiu wiele przeprowadzek. Z przeprowadzką  kojarzy mi się jedno – stos kartonów wśród których żyje się tygodniami i w których szuka się, szuka, i nic nie można w nich znaleźć. To znaczy znaleźć można różne rzeczy, ale nie to, co jest akurat PILNIE potrzebne. Dlatego tym razem postanowiłam nie popełniać starych błędów i spakować się tak, by potem WSZYSTKO znaleźć. I wiecie co? Udało się. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie biegam co rano z obłędem w oczach szukając w kartonach czystej pary skarpetek i kubka, w którym można zrobić kawę. Jeśli więc planujecie przeprowadzkę i zastanawiacie się jak ją ogarnąć – być może moje patenty sprawdzą się i u Was.


Oto co zrobiłam, by się spakować i potem wszystko znaleźć:

1. Odpowiednio wcześnie zadbałam o swój komfort psychiczny czyli… odpowiednią ilość kartonów.

Wiedziałam, że mam do spakowania naprawdę dużo rzeczy i muszę je mieć w co spakować. Większość dobytku chciałam spakować w kartony - wolałam więc znaleźć się w sytuacji, gdy mam za dużo kartonów, niż gdy w trakcie pakowania ich zabraknie. Dlatego na jakieś trzy tygodnie przed planowaną przeprowadzką zaczęłam zbierać kartony. Oznaczało to mniej więcej tyle, że udałam się „po proszonym” do wszystkich okolicznych sklepów. I dobrze, że zrobiłam to z takim wyprzedzeniem. Okazało się, że kartonów nie można dostać od ręki. Większość sklepów (ja odwiedziłam pobliską Biedronkę i kilka większych spożywczaków) nie ma w magazynie miejsca na puste kartony więc zaraz po wyjęciu towaru na półki, kartony albo się prasuje, albo rozkłada i wyrzuca do kontenera z makulaturą. Od personelu sklepu dowiedziałam się więc kiedy przyjeżdża jaki towar (tzn. kiedy przyjeżdża towar w mocnych kartonach, bo nie wszystkie kartony nadają się pakowania rzeczy typu książki czy talerze) i w wyznaczonym dniu o wyznaczonej godzinie zjawiłam się w sklepie po kartony. Takich wycieczek odbyłam kilkanaście.

2. Odpowiednio wcześnie zaczęłam zbierać gazety i wrzucane do skrzynki pocztowej gazetki reklamowe marketów.

Takie gazetki zwykle pobieżnie przeglądam i wyrzucam, tym razem jednak nie wyrzucałam tylko składałam na stosik:) Potrzebowałam naprawdę duuuużego stosu, bo w papier z gazetek owijałam (przed schowaniem do kartonów) delikatne i tłukące się rzeczy typu kubki, szklanki, talerze, wazony, wszelkie dekoracje typu obrazki, lusterka, lampki itp.

3. Spakowałam kartony i bardzo dokładnie je opisałam.

Wiadomo, że kiedy mamy zmieścić do kartonów całe nasze dotychczasowe życie tych kartonów naprawdę jest dużo. Ja same tylko książki spakowałam w 27 całkiem sporych kartonów (po bananach z Biedronki - mocne i wytrzymałe polecam:)). Dlatego, żeby później odnaleźć się w tych kartonach i znaleźć to, czego akurat potrzeba warto kartony dobrze opisać. Ja opisywałam je w ten sposób, że na kartonie pisałam nie tylko to, co się w nim znajduje np. ”książki”, „szkło” itp. ale też opisywałam gdzie w starym mieszkaniu znajdowały się rzeczy, które są w kartonie, na przykład: „książki, regał przy oknie, dwie dolne półki” albo „kuchnia – szafka wisząca nad zlewem”. W ten sposób bardzo szybko mogłam namierzyć rzeczy, których potrzebuję. Jeśli na przykład potrzebowałam znaleźć ściereczki do naczyń to szukałam kartonu z napisem „kuchnia, kredens, środkowa szuflada” lub jak widzicie na zdjęciu; "szkło, kuchnia, dolna szafka koło drzwi  plus druga dolna".   


4. Kartony dokładnie policzyłam, oznaczyłam na bocznej ściance i spisałam na kartce ile mam kartonów z czym.

Wiadomo, że przy przeprowadzce część rzeczy się gubi. Zawsze jakiś karton gdzieś się zawieruszy albo w zamęcie związanym z przeprowadzką nie zapakuje się go do wozu, albo się z niego nie wypakuje, albo zostawi gdzieś na ulicy, albo cokolwiek innego itp. Ja postanowiłam zagubieniu przeciwdziałać. Kartony dokładnie policzyłam i oznaczyłam, na każdym kartonie znalazła się liczba, który to karton. Dzięki temu zarówno przy pakowaniu kartonów do wozu jak i wypakowywaniu wiedziałam, że kartonów z książkami mam 27, kartonów z rzeczami kuchennymi 8, worków z ubraniami 11 itp., tyle powinno do wozu trafić i tyle powinno z niego zostać wypakowanych.

5. Kupiłam perfumowane worki na śmieci o pojemności 120 litrów i spakowałam w nie ubrania.

Worki wydały mi się lepszym rozwiązaniem do pakowania ubrań niż kartony, bo po pierwsze są lżejsze, po drugie do worka więcej wejdzie, po trzecie w razie deszczu w dniu przeprowadzki w worku nic nam nie przemoknie. Celowo wybrałam worki perfumowane – wiedziałam, że od razu po przeprowadzce nie jestem w stanie ułożyć wszystkich ubrań w szafie (w nowym miejscu nie miałam wszak jeszcze szafy, a ze starego mieszkania szafy nie zabierałam). Wiedziałam też, że przeprowadzka to zwykle kurz i bałagan, a kurz i bałagan ma tę magnetyczną właściwość, że przyciąga różne szkodniki, które chętnie skonsumowałby moje wełniane sweterki. A ja nie jestem ani taka hoja, ani taka gościnna, żeby wystawiać moje sweterki molom na pożarcie, co to to nie. Dlatego wszystkie ubrania przezornie zostały zapakowane w perfumowane worki, co by zapachem odstraszyć ewentualnych skrzydlatych gości  – niech sobie lezą do kogo innego na obiad.

6. Każdy worek opisałam.

Tak jak jest to pokazane na zdjęciu, na każdy worek przy pomocy taśmy klejącej nakleiłam kartkę z napisem co znajduje się w środku. Na etapie pakowania natomiast zadbałam o to, by do worka trafiały ubrania nie jak leci, ale posegregowane czyli w jednym worku swetry, w drugiem bluzki, w trzecim sukienki i spódnice, w czwartym spodnie, w piątym rzeczy na siłownię... itp. Dzięki takiemu rozwiązaniu, po przeprowadzce wiedziałam gdzie są jakie ubrania, i gdzie powinnam czego szukać.



7. Poszłam po proszonym na ryneczek i wyprosiłam plastikowe skrzynki do owoców.

Po prawdzie to poszłam na ryneczek,  żeby je kupić od jakiegoś miłego sprzedawcy, ale dostałam za darmo: „Bierz pani, ja tyle tego mam, że od czterech nie zbiednieję”.
Wiedziałam, że zanim rozpakuję wszystkie kartony ze sprzętami kuchennymi, przez pierwszych kilka dni (tygodni) na czymś trzeba będzie jeść, z czegoś pić i w czymś gotować. Dlatego do skrzynek zapakowałam to, co wiedziałam, że będzie potrzebne na początku: kilka talerzy, kubki, sztućce, kawę, herbatę, przyprawy, dwa garnki, patelnię, czajnik. Zanim wyremontowaliśmy kuchnię, skrzynki świetnie sprawdziły się jako szafki – stojąc jedna na drugiej nie zajmowały dużo miejsca, dzięki bocznym uchwytom łatwo je było zdejmować i przenosić, a dzięki ażurowym bokom od razu było widać co w której jest.



8. Dokumenty spakowałam w odróżniający się karton.

Wiedziałam, że dokumenty to coś, co w czasie przeprowadzki absolutnie nie może zginąć, a po przeprowadzce natychmiast musi być namierzone, dlatego dokumentów nie pakowałam w zwykły szary karton, ale taki, który będzie się wyróżniał. Na dokumenty kupiłam więc kolorowe pudło, które z daleka jest widoczne. Dzięki temu przez całą przeprowadzkę dokumenty miałam na oku, a po przeprowadzce wiem gdzie mam najważniejsze papiery i śpię spokojnie:)

9. Na pierwszych kilka(naście) dni spakowałam walizkę.

Można opisać pudła i worki, tak by móc w nich wszystko znaleźć, ale na przetrwanie pierwszych dni po przeprowadzce warto spakować walizkę. Ja spakowałam ją dokładnie w ten sposób w  jaki pakuję się na wakacje. W walizce wylądowały więc ubrania, bielizna, ręczniki, kosmetyki plus dodatkowo komplet pościeli. Dzięki temu zaraz po przeprowadzce nie musiałam aż tak bardzo spieszyć się z rozpakowywaniem wszystkiego, bo wiedziałam, że to co najpotrzebniejsze jest pod ręką.        

Uf, to chyba wszystko:). Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Jeśli zapomniałam – dopiszę:) Jeśli obawiacie się przeprowadzki, nie bójcie się. Żeby ją w miarę bezboleśnie przetrwać naprawdę wystarczy dobrze się spakować. Chętnie natomiast dowiedziałabym się co trzeba zrobić, by przetrwać remont, który rozpoczął się równolegle z przeprowadzką, i który robi się od A do Z własnymi rękami, i który zapowiada się na baaaardzo, baaaardzo dłuuuugi. Co zrobić, by go przetrwać i... nie zwariować?! Jakieś pomysły?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz