poniedziałek, 6 listopada 2017

Idzie jesień czyli okrągła poduszka z...komina DIY


Ociągałam się jak mogłam, ale... co się odwlecze to nie uciecze. Wiedziałam to dobrze, tak jak wiedziałam, że co nieuchronne musi się zdarzyć. I choćbym nie wiem jak zaklinała rzeczywistość, na tę konkretną sprawę nie mam żadnego wpływy, bo ona dzieje się poza mną i nikt mnie w tej kwestii o zdanie nie pyta. Mało tego - muszę się podporządkować i dostosować. A jak mu to mus.

Cóż było robić. Otworzyłam wiekowy kufer i z ciężkim westchnieniem schowałam do niego wiosenno-letnie ubrania, poprzekładane domowej roboty woreczkami z pachnącą lawendą (jak je zrobić pokazywałam TU), a wyjęłam ubrania jesienno- zimowe. Grubaśne swetry, dzianinowe sukienki, golfy, kamizelki, blezery, czapki, rękawiczki, szaliki i szale... W końcu idzie jesień. Nie, poprawka, już jest. Jesień już jest tylko ja udawałam, że wcale nie, że jeszcze nie i biegałam po mieście w wakacyjnych ubraniach. A tymczasem większość przechodniów grzała się już w puchówkach i chowała nosy i uszy w wielgachnych czapkach i szalach.

Przy okazji rozpakowywania zimowej zawartości kufra, zrobiłam też mały przegląd tego co mam, co noszę i lubię, a czego nie potrzebuję.

- Czy ja to na pewno będę w tym chodzić? - zastanawiałam się przy każdej jednej sztuce odzieży. Bo moje szafy to jednak mają ograniczoną pojemność. I nie ma opcji,  żeby coś sobie leżało latami na półce. Albo noszę albo nie noszę. Jak nie noszę, puszczam to w świat. Może gdzie indziej, komuś innemu się przyda...

Tak oto stanęłam przed dylematem: co zrobić z beżowym kominem?
Komin kupiony został w zeszłym roku i przez całą jesień i zimę tylko raz odstąpił zaszczytu bycia noszonym. Po co w takim razie go kupiłam? Nie wiem... Zachwyciła mnie chyba jego delikatność i miękkość.
Myślałam, że będzie mnie grzał i otulał w chłodne, wietrzne i deszczowe dni. Rzeczywistość pokazała jednak, że milusi to on może jest, ale cieplusi już niekoniecznie. Po jednorazowym użyciu wylądował więc w szafie i tak przeleżał całą jesień i zimę. A potem wylądował w kufrze...

- I co ja mam z tobą zrobić, co? - zapytałam go, bo jak nie wiem, to pytam. Przekonałam się wielokrotnie, że rzeczy zwykle wiedzą jakie chcą być.
I gdy się je zapyta, udzielają odpowiedzi. Ja odpowiedź też uzyskałam - nagle i telepatycznie. Bo oto w mojej wyobraźni pojawiła się poduszka.

Ale nie taka zwykła w kształcie prostokąta, ale okrągła. Okrąglusia, milusia podusia. Na jesiennie chłody w sam raz.

Skoro już widziałam co robić - zabrałam się do roboty. Przyszykowałam nitkę w kolorze komina, igłę i nożyczki.



Wlot komina zszyłam, resztę zawinęłam do środka. Gdybym części komina na zawinęła, wyszłaby poducha nie poduszka.



Do środka wsypałam wypełnienie poduszki (kupiłam najtańszą - za całe 2,99 zł poduszkę w sklepie typu "wszystko za 4,50", rozprułam ją i przełożyłam jej zawartość do komina. Zawartość to jak widać fragmenty gąbek tapicerskich.   


Gdy komin był już wypełniony, zszyłam drugi wlot.


Teraz tylko guziczek i poduszka gotowa:)


Cóż mogę powiedzieć? Komin w nowym wcieleniu, jest w stałym użyciu tej jesieni:) 







Żeby zrobić tego typu poduszkę wcale nie potrzebujecie komina. Z powodzeniem wykorzystacie do tego każde ubranie, które ma kształt tuby - może być dzianinowa prosta spódnica, sweter (pod warunkiem, że utniecie mu rękawy i zaszyjecie równo powstałe po nich otwory), szeroki szal, który można złożyć wzdłuż i zszyć itp. Przejrzyjcie dokładnie szafy, na pewno coś się znajdzie.
Udanych poszukiwań i do następnego:)


4 komentarze:

  1. I teraz nie mam wyjścia, muszę jeszcze jedną poduszkę zrobić. Pomysł fantastyczny, poduszka piękna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz:) A poduchę zrób, zrób, pójdzie Ci to migusiem, obiecuję:) To jeden z tych projektów, które powstają raz dwa. Jak zrobisz pochwal się efektem, koniecznie!:)

      Usuń
  2. Wow pięknie wyszła;)Serio! Gdyby nie to,że mam takiego jednego narwanego futrzaka w domu to bym sobie taką zrobiła na 200%

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) No tak, z futrzakami tak bywa, znam dokładnie te tematy, miałam trzy psy:)Ty z kolei, swoim ostatnim wpisem zainspirowałaś mnie do dżemu dyniowego, dziś nawet dynię i pomarańcze kupiłam w tym celu:)

      Usuń