czwartek, 8 marca 2018

Domowe MUST HAVE czyli co musisz mieć w swoim wnętrzu


Są takie rzeczy, które w domu po prostu muszą się znaleźć. To one sprawiają, że dom nabiera tej wyjątkowości, o którą wszystkim nam chodzi;) To one decydują o tym, że w domowych pieleszach czujemy się klimatycznie, wyjątkowo, naturalnie, bezpiecznie i błogo. To one nadają codzienności szczęśliwości. To one zmieniają naszą percepcję - poprawiają nastrój po kiepskim dniu i sprawiają, że rzeczywistość z szarej zmienia się w różową. To bez nich nie wyobrażamy sobie życia. Są owym słynnym MUST HAVE, czymś co musimy mieć, choćby nie wiem co i bez względu na wszystko. I nie, nie mam tu na myśli fotela/sofy/stołu okrzykniętego przez tego czy owego wnętrzarskiego trendsettera jako must have tego sezonu. Zupełnie nie w tym rzecz…

O co więc chodzi? O przedmioty, które umilają nam codzienność i czynią tę codzienność szczęśliwą, tak po prostu. U każdego lista takich przedmiotów będzie wyglądała inaczej. U mnie jest następująca:

1. Ulubiony kubek
Ulubiony kubek, a właściwie to kilka ulubionych kubków. Wyznaję zasadę (i wiem, że nie jestem w tym odosobniona), że każdy napój najlepiej smakuje w innym kubku.  I tak kawę i kawę zbożową pijam w białym w czerwone groszki, herbatę w czerwonym z kamionki, zioła w żółtym, ciepłą wodę z cytryną i modem w białym, a w pudroworóżowym pijam okazjonalnie napoje typu kakao i czekolada. I tak, wiem - modny jest minimalizm i te sprawy, ale… jak to kawę, herbatę, wodę, pokrzywę i kakao pić tylko z jednego kubka? Nie, na takie wyrzeczenie nie jestem w stanie się zdobyć.

2. Ciepły kocyk
Ciepły kocyk to mój zdecydowany faworyt. Uwielbiam te jesienne i zimowe, leniwe wieczory, gdy na dworze szaleje wiatr, śnieg i deszcz, a ja siedzę sobie w swoim mieszkanku, zagrzebana w cieplutki, mięciutki kocyk, popijam aromatyczną herbatę z czerwonego kubka;)) i czytam książkę albo oglądam ulubiony serial, albo piszę. Błogość, błogość w czystej postaci...

3. Lekki kocyk
Tak jak jesieni i zimy nie wyobrażam sobie bez ciepłego kocyka, tak lata nie wyobrażam sobie bez lekkiego kocyka. „Kocyk” w tym wypadku to pojęcie szerokie, pod którym mieści się „coś do okrycia” czyli lekki i przewiewny materiał odpowiednio dużych rozmiarów, którym można się owinąć w wiosenno-letnie chłodniejsze wieczory, kiedy chcemy posiedzieć z mężem na balkonie i pogapić się w gwiazdy albo sobie w oczy, sącząc przy tym leniwie prosecco.

4. Milusia podusia

To przedmiot, który w moim domu zajmuje miejsce ex aequo z kocykiem. Milusia podusia to niewielkich rozmiarów poduszka, która w danym momencie zyskała status ulubionej (to honor przechodni i zmienia się wraz z nowymi, poduszkowymi nabytkami). Milusia podusia jest idealna do podłożenia pod plecy w trakcie czytania książki, idealna do złożenia na niej głowy w trakcie popołudniowej drzemki, idealna do ćwiczenia jogi, gdy na podorędziu nie ma akurat klocka do jogi, idealna jako dopełnienie wnętrzarskiej aranżacji. Co tu będę dużo gadać, milusia podusia wymiata i już!

5 Klimatyczna lampka
Klimatyczna lampka to – jak sama nazwa wskazuje - lampka, która tworzy klimat. A klimat w pomieszczeniu, według mnie, buduje między innymi światło. O ile duża ilość światła dziennego w mieszkaniu jest dla mnie czymś absolutnie fantastycznym, o tyle wieczorami dużej ilości światła sztucznego unikam. W pomieszczeniach rzadko włączam oświetlenie sufitowe – jest dla mnie za mocne, zbyt rozpraszające, zbyt agresywne. Wieczorami najczęściej staram się wyciszyć, toteż zapalam jedną lub dwie niewielkie lampki, które omiatają łagodnym, ciepłym światłem całe wnętrze i tworzą przyjemny nastrój.
  
6. Lampka solna
Lampkę solną dostałam kilka ładnych lat temu w prezencie i nie będzie w tym przesady, gdy powiem, że od tego czasu używam jej każdego dnia. Uwielbiam ją, po prostu uwielbiam. Uwielbiam na nią patrzeć (patrzenie na światło palącej się świecy jest rodzajem medytacji, wiedzieliście o tym?). Uwielbiam ogrzewać o nią zmarznięte dłonie. Uwielbiam ten specyficzny, solny zapach, który wypełnia pokój po zapaleniu świeczki i rozgrzaniu się lampki. 
Nie wiem na czym polega jej fenomen, ale zapalenie lampki solnej każdorazowo, automatycznie podnosi mi nastrój. Możliwe, że działa tu słynny odruch Pawłowa, nie wiem, ale wiem, że nie ma wieczora ni poranka, by nie paliła się w moim domu solna lampka (rym niezamierzony;)). 

7. Coś zielonego
Nie mam niestety ręki do kwiatów, choć jak by inie było, jestem między innymi dyplomowaną florystką (jako że po studiach miałam niedosyt wiedzy to zapisywałam się do różnych szkół, na różne kierunki, by zdobyć kolejne zawody totalnie różne od mojego uniwersyteckiego wykształcenia). Tworzenie kompozycji kwiatowych wychodzi mi całkiem zgrabnie, ale dbanie o rośliny doniczkowe nie wychodzi mi kompletnie. Szczęśliwie mój mąż doskonale mnie w tym względzie uzupełnia – co podleje to rośnie jak dzikie. Nie mamy w domu zbyt wielu roślin, bo często wyjeżdżamy i podczas naszych wojaży roślinki zwyczajnie by uschły. Mamy za to dwie dorodne cytrynki, które gabarytami przypominają już małe drzewka i które pięknie pachną.  Lubię na nie patrzeć, lubię je obserwować (jak rozmawiają ze sobą lub się na siebie boczą:)), lubię ich świeży zapach, lubię ich soczystą zieleń. Lubię je! Bez tych cytrynek w naszym domu i życiu czegoś by brakowało.
Agnieszka Osiecka pisała:
"Najbardziej biologiczna, najbardziej we mnie czytelna i jasna jest potrzeba zieleni, łaknienie, jak pijak pragnie witaminy B, rzeka – księżyca, a kobieta - czułego kochanka,
tak ja nie wiedzieć czemu potrzebuję zieleni
” - i myślę, że dokładnie wiem o co Osieckiej chodziło. Czuję tak samo.

A jakie są Wasze domowe MUST  HAVE? Dajcie znać, jestem bardzo ciekawa:)


6 komentarzy:

  1. Mam ulubione kubki, ale gdy nie ma ich pod ręką piję z innego. Lampka solna jest na mojej liście marzeń, a poduch i kocyków nigdy dość.
    Uwielbiam lampki, girlandy świetlne i świece. Ważne są dla mnie zasłony, oprawa okna i widok z niego wpływa na moje samopoczucie. Mam też słabość do dywaników i chodniczków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzę, że w wielu kwestiach mamy tak samo:) Dywaniki robisz cudowne więc nie dziwię się, że masz do nich słabość. A lampka solna - cóż mogę powiedzieć, lampka solna to jest to, ale idą święta, może zajączek gdzieś Ci taką zostawi;)

      Usuń
  2. Uwielbiam czytać więc obowiązkowo na stoliku muszę mieć kindle,obok stara lampa z frędzelkami i dwa koty :)Zimą ciepły pled zawsze leży pod ręką,lubię poduchy,herbatę w dzbanku z podgrzewaczem,kule świetlne włąsnoręcznie zrobione i moją galerię zdjęć na ścianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj pokrewna duszo:) Bardzo klimatycznie u Ciebie, podoba mi się:) U mnie herbata w dzbanku z podgrzewaczem, w sezonie zimowym też obowiązkowa. Do czytnika robię przymiarki, na razie wciąż jeszcze na stoliku nocnym u mnie leżą książki w wersji papierowej, ale kiedyś w końcu trzeba iść w duchem czasu, prawda?;) Pozdrawiam Cię serdecznie. Wpadaj do mnie częściej, zapraszam:)

      Usuń
  3. dziś moje 'must have' to porozrzucane zabawki po salonie... bez tego nasz dom nie ma energii, radości i życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, boski komentarz:) Widzisz o takim must have nie pomyślałam, a faktycznie tworzy on klimat mieszkania:) Dziękuję Ci za tę perspektywę, pewnie i dla wielu mam, które martwią się zabawkami w salonie taki świeży punkt widzenia okaże się pomocny:) No i witam na blogu:)

      Usuń