Coraz więcej osób zajmujących się profesjonalną sprzedażą
nieruchomości dostrzega jak ważny jest wygląd prezentowanych wnętrz. Kupujemy przecież
oczami. A to czy zakochamy się w danym mieszkaniu lub domu od pierwszego wejrzenia
w dużej mierze zależy od tego, czy wpadnie mam w oko. Najpierw spojrzenie,
potem emocja – „jak tu pięknie, chcę tu zostać” lub „o rany, ale brzydko, wieję
stąd” ;) Wzrok to pierwszy zmysł, który wpływa na nasze decyzje zakupowe.
I nie
ma tu znaczenia, czy chodzi o parę nowych butów czy o nowe mieszkanie:).
Bywa, że wchodzimy do jakiegoś wnętrza i już wiemy, że to
jest to. Dlaczego? Bo nam się podoba, po prostu. Przechadzamy się po kolejnych
pokojach, a wyobraźnia działa. Widzimy siebie jak przy kuchennym stole jadamy
śniadania, jak przyjmujemy gości w salonie albo wylegujemy
się leniwie na sofie, jak tu urządzamy miejsce do pracy, a tam kąt wypoczynkowy…
Na tym etapie nie ma już znaczenia, że cena jest wyższa niż ta, którą gotowi
byliśmy zapłacić. Jeśli trafimy na „nasze mieszkanie” jesteśmy gotowi zapłacić
więcej.
Bywa też, że wchodzimy gdzieś i niby metraż, lokalizacja i
cena nam odpowiadają, ale samo mieszkanie niekoniecznie. Nie czujemy się w nim
dobrze, przyjemnie, u siebie. I trudno jest nam sobie wyobrazić, że moglibyśmy
tu mieszkać i być tu szczęśliwi. Ta nieruchomość zwyczajnie nas odstrasza. I
nie chodzi o jej wielkość czy układ pomieszczeń, ale o to jak się prezentuje. Wygląd jest ważny, nie mówcie, że
nie ;)
Dlatego właśnie tak wiele osób chcąc sprzedać swoją nieruchomość,
najpierw przeprowadza w niej w kapitalny remont. Często jednak aż taki nakład
pracy i środków nie jest potrzebny. Zanim więc młot udarowy pójdzie w ruch,
zastanówcie się, czy nie lepiej zamiast ekipy budowlanej zatrudnić home
stagera.
Dobry home stager potrafi tak zaaranżować przestrzeń, by
stosunkowo niewielkim nakładem kosztów uzyskać efekt „wow”. Metamorfoza wnętrza
nie zawsze musi wiązać się z wyburzaniem ścian i skuwaniem tynków:). Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że w
jednym wnętrzu wystarczy przemeblowanie i zmiana dodatków (nowe zasłony, kapa
na łóżko, poduszki, dekoracje, kwiaty etc.). W innym natomiast konieczna będzie
zmiana koloru ścian albo zmiana mebli. Przy czym „zmiana mebli” może oznaczać kupno
nowych mebli ale może też oznaczać przemalowanie i stuningowanie tych mebli,
które już są:)
Jestem wielką zwolenniczką malowania mebli, jeśli oczywiście są w dobrym stanie
oraz mają w miarę prosty i uniwersalny kształt. Tak stało się w przypadku tego
wnętrza:
Przed metamorfozą prezentowało się tak:
A po metamorfozie tak:
Najpierw należało pozbyć się starej, zniszczonej i zapadniętej sofy, która nikogo nie zachęcała do wypoczynku. Następnie ciemne i przytłaczające meble zostały przemalowane na biało. Na koniec pozostał dobór pasujących dodatków. I tym sposobem brzydkie kaczątko zmieniło się w łabędzia:)
Na na tym właśnie polega home staging:).
Każde wnętrze ma potencjał,
trzeba go tylko odkryć i wydobyć. Jeśli nie wiesz jak to zrobić, zapraszam do
współpracy (klik).
W ten blog wkładam dużo pracy serca i zaangażowania, dlatego cieszę się, że tu jesteś:) Wpadaj jak najczęściej:)
Raczkuję dopiero w mediach społecznościowych i potrzebuję w tym wsparcia. Będzie mi miło jeśli mi go udzielisz. Możesz to zrobić:
Raczkuję dopiero w mediach społecznościowych i potrzebuję w tym wsparcia. Będzie mi miło jeśli mi go udzielisz. Możesz to zrobić:
Świetna metamorfoza :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) Miło mi, że Ci się podoba:)
Usuń