niedziela, 15 maja 2016

Tuning korytka balkonowego DIY


Sześćdziesiąt milionów w ostatniej kumulacji przeszło mi koło nosa, co oznacza, że nie kupię domu z ogrodem na Sołaczu, nie kupię również stumetrowego apartamentu z balkonem w stylowej kamienicy na Jeżycach. W dalszym ciągu będę mieszkać na 42 metrach bez balkonu. Balkon to moje marzenie, ale… jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Nie mam balkonu, ale mam… parapet:). Na parapecie też można hodować zioła. Choć gdybym miała ogród albo balkon, mogłabym posadzić ich więcej. Z drugiej strony – czy przyszłoby mi do głowy samodzielne robienie (czyt. tuningowanie) korytka balkonowego? Jako obrzydliwie bogata kobieta wertowałabym katalogi i zlecała mojemu ogrodnikowi co gdzie ma kupić, a sama szłabym na manicure. A tak – zamiast malować pazury lakierem, brudzę pazury farbą – bo póki nie jestem obrzydliwie bogata i nie wskazuję służbie paluszkiem, co należy zrobić - sama robię, własnymi rączkami. Na przykład z przeciętnej urody korytka balkonowego przecudnej urody korytko balkonowe:) I o tym właśnie dzisiejszy post. Zapraszam:)




Korytka (w liczbie trzech) kupiłam kilka lat temu, bo jak najszybciej chciałam wysadzić w nich zioła. Nie zastanawiałam się wtedy specjalnie nad ich wyglądem, ani też nie miałam czasu na bieganie po mieście i szukanie bardziej estetycznych skrzynek. Dopiero gdy wysadziłam zioła i postawiłam korytka na parapecie zobaczyłam, że bardzo, ale to bardzo mi się nie podobają i koniecznie trzeba coś z nimi zrobić. Ale wiecie jak to jest – prowizorki są najtrwalsze więc co roku te same korytka lądowały na moim parapecie. Aż do tego roku, w tym roku powiedziałam dość! I poddałam je metamorfozie. 
Metamorfoza przebiegała dwuetapowo. Zaczęła się od wyjazdu na łono natury (czyt. na zaprzyjaźnioną działkę), gdzie na słoneczku, świeżym powietrzu i pełnym luzie zielone korytko balkonowe przemalowałam na białe. 

Do malowania potrzebny będzie:
- papier ścierny 
- wałek i pędzel 
- farba (ja użyłam zwykłej farby do drewna i metalu w kolorze białym)
- rękawiczki, by sobie zanadto delikatnych rączek nie pobrudzić;)*
*co i przy rękawiczkach rzadko kiedy mi się udaje


Czyste korytko najpierw należy delikatnie przetrzeć papierem ściernym, chodzi o to, by zmatowić śliską powierzchnię. Dzięki temu farba lepiej przyczepi się do powierzchni i z czasem nie będzie odpryskiwać. Po przetarciu papierem ściernym, korytko należy ponownie umyć, by usunąć z niego pył. Gdy jest już czyste i suche malujemy - wałkiem całość, pędzlem trudno dostępne miejsca lub wszystko pędzlem - jak kto woli:)

     
Nie malowałam całej skrzynki w środku, bo uznałam, że nie ma sensu malować tych części, które przykryje ziemia. 

Możecie oczywiście pominąć zabawę z malowaniem, od razu kupić białe korytko i tym samym przystąpić do drugiej części metamorfozy.

Na tym etapie potrzebne będą:
- farba tablicowa (u mnie tablicówka zrobiona ze znanego już chyba wszystkim  połączenia czarnej farby z mąką ziemniaczaną)
- wiertarka z grubym wiertłem (grubość wiertła dobieracie do grubości liny)
- lina jutowa (długość zależna od tego jak duże chcecie mieć uchwyty, u mnie było to 90 cm - po 45 cm na jedną stronę - uchwyt + supełek)
- nakrętki (nakrętki dobieramy do grubości liny jutowej, u mnie były to nakrętki o gwincie M12)
- taśma malarska  
- taśma klejąca

Jeśli macie wszystko, to zaczynamy:)

Naklejamy na korytku taśmę malarską. To nasz wzór, który będziemy wypełniać tablicówką.

 

Gdy farba wyschnie, usuwamy taśmę malarską.


Teraz wiercimy dziury, po dwie dziury po bokach korytka.


Przygotowujemy linę i nakładki. 


Linę tniemy na dwie równe części, a końcówki owijamy taśmą klejącą. Dzięki temu lina nam się nie rozplącze i łatwiej będzie przeciągać ją przez dziury w korytku i nakładki. 

Na linę nakładamy nakładkę.


 Teraz linę przeciągamy przez dziurę w korytku.


To samo robimy z drugim końcem liny. 

  
Teraz odwijamy taśmę z końcówek liny i rozplątujemy je.



Liny związujemy w supełek.



Nasze korytko p r a w i e gotowe:)


Prawie, bo brak w nim najważniejszego - ziół:)



Mnie się podoba. A Wam?:)

W ten blog wkładam dużo pracy serca i zaangażowania, dlatego cieszę się, że tu jesteś:) Wpadaj jak najczęściej:) 

Raczkuję dopiero w mediach społecznościowych i potrzebuję w tym wsparcia. Będzie mi miło jeśli mi go udzielisz. Możesz to zrobić:

- lubiąc mój fanpage na Facebooku
 

- zostawiając swój komentarz na blogu
 

- udostępniając interesujące Cię treści innym
 

- subskrybując mój kanał na YouTube - pisząc do mnie - tak po prostu:)
 


Z góry dziękuję:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz