wtorek, 28 lutego 2017

Drzwi prl - reaktywacja

Znacie to uczucie - coś jest obiektywnie rzecz biorąc brzydkie, ale Wy dostrzegacie w tym piękno. Nie wiecie dlaczego podoba Wam się coś, co wcale nie powinno się podobać. A jednak... Tak było z drzwiami do kuchni pamiętającymi jeszcze zamierzchły PRL. Spojrzałam na nie i wiedziałam - nie ma mowy żebym się ich pozbyła. Nie było też mowy, żeby zostały w takim stanie w jakim były. Coś należało z nimi zrobić...Coś, co z jednej strony podkreśliłoby ich prl-owski dizajn, który wraca teraz w meblach i dodatkach, a z drugiej strony coś co by je unowocześniło, nadało im bigla. Myślałam, myślałam aż wymyśliłam. A było to tak...


Najpierw należało zrobić to, co zwykle czyli: drzwi umyć, zmatowić, pomalować...
Przed wszystkimi tymi zabiegami wyglądały właśnie tak:



Potrzeba było papieru ściernego. Duuuużo, dużo papieru ściernego. I teraz uwaga dla wszystkich tych, którzy chcieliby pomalować drzwi. Starą farbę nie zawsze trzeba usuwać, często wystarczy ją tylko zmatowić - tak jak to widzicie na zdjęciu poniżej. Po lewej drzwi nie są zmatowione - błyszczą się. Po prawej - drzwi po potraktowaniu ich papierem ściernym. Powierzchnia już się nie błyszczy - jest matowa, a w dotyku nie gładka, lecz szorstka.


  Kiedy drzwi zostały już zmatowione zabrałam się za malowanie..



Kiedy drzwi wyschły nastąpiła część druga robót czyli tapetowanie. Tapetowanie to był mój pomysł na unowocześnienie drzwi:). Użyłam zwykłej papierowej tapety, którą zabezpieczyłam później lakierem. Część z Was teraz pewnie zapyta po co malowałam drzwi skoro potem nakładałam na nie tapetę. Cóż... lubię sobie dokładać roboty;) A tak na poważnie - i tak musiałam pomalować boki drzwi (w miejscach gdzie stykają się z futryną) oraz listewki wokół szyby, stwierdziłam więc, że skoro i tak się ubrudzę to machnę od razu całość. I machnęłam. Następnie przygotowałam:
- tapetę
- klej do tapet
- miarkę
- ołówek
- nożyczki
- pędzel ławkowy do nakładania kleju na tapetę 

   
Samo tapetowanie nie jest trudne, ale zajmuje dość dużo czasu. Najwięcej czasu zajmuje wymierzenie i przycięcie tapet.


Drzwi tapetuje się w taki sam sposób jak ściany, czyli rozrabia się klej z wodą w proporcjach podanych na opakowaniu i czeka aż klej nabierze gęstości. Przy rozrabianiu kleju trzeba zwrócić uwagę na to, by dobrze go rozmieszać - nie może być grudek, bo potem te grudki będzie widać pod naklejoną tapetą. Kiedy klej osiągnął już odpowiednią gęstość, przy pomocy pędzla ławkowego równomiernie rozprowadza się klej na przyciętych kawałkach tapet. Kawałki tapet z klejem składa na pół i na chwilę tak zostawia, by nasiąknęły klejem. Następnie tapety ostrożnie przykleja się do drzwi i wygładza. Chodzi o to, by papier równomiernie przywarł do powierzchni i by usunąć ewentualne pęcherze powietrza. Niektórzy do wygładzania używają gumowej szpachelki, ja zwykle wygładzam ręką. I tu uwaga - jeśli odmierzycie tapetę, wytniecie ją i okaże się, że nie pasuje i trzeba odmierzać i wycinać od nowa - nie przejmujcie się. To ZUPEŁNIE NORLAMNE przy tapetowaniu. ZUPEŁNIE! Właśnie dlatego rolki mają zwykle 10 metrów;)

Po długich bojach - połowa drzwi gotowa:)


Druga połowa też gotowa:)


Teraz należy zaczekać aż tapeta porządnie wyschnie. Potem można lakierować. Ja do lakierowania używałam bezbarwnego, szybkoschnącego lakieru do drewna w wersji półmat. Na tapetę nałożyłam trzy warstwy lakieru. Dzięki temu tapeta jest dobrze zabezpieczona przed wilgocią i spokojnie można ją zmywać bez obawy, że się zniszczy. A po lakierowaniu można było zamontować klamkę.


Drzwi skończone:)




Wygląda, że poszło szybko, łatwo i przyjemnie. Tak to tylko wygląda... na zdjęciach i w opisie.
W rzeczywistości natomiast...

...walczyłam z tymi drzwiami dobry tydzień! Milion razy rzucałam pędzlami "kończąc robotę" i zapowiadając drzwiom, że jak nadal będą tak współpracować to dopełnią  żywota w kontenerze na śmieci. Najgorsze było malowanie czarnej obwódki przy szybkie, bo podciekała taśma malarska. Podciekała każda taśma - i zwykła najtańsza, i wcale nie tania, za to reklamowana jako przeznaczona do profesjonalnych prac malarskich. Pan w sklepie bił się w piersi, że TA to nie podcieknie i mu uwierzyłam. W efekcie taśma poza tym, że podciekła to jeszcze dodatkowo spektakularnie zerwała mi kawał farby z drzwi. W tym miejscu pozdrawiam producenta taśm malarskich, którego nie wymienię z nazwy bo jestem litościwa i oświadczam, że więcej taśmy malarskiej za trzy dychy nie kupię.

  
I praca zaczęła się od nowa - matowienie drzwi tam gdzie taśma zerwała farbę i ponowne ich malowanie. Do tego doszło czyszczenie szyby z czarnej farby (która to - farba, nie szyba, przypomnę - przeciekała przez taśmę malarską). Czyszczenie szyby było robotą o tyle rozrywkową, że trudno było usunąć farbę z szyby, nie usuwając równocześnie farby z listewki okalającej szybę. A skoro farbę z listewki się usunęło, to trzeba było w tym miejscu listewkę domalować, a jak się domalowało, to się pobrudziło szybę, bo przecież taśmy malarskie podciekały i tak w kółko...

Szczęśliwie wszystko kiedyś ma swój kres więc i moja praca dobiegła końca... Drzwi prezentują się tak. I patrząc na nie mam poczucie, że mimo wszystko warto było się trochę pomęczyć. Efekt jest dokładnie taki o jaki mi chodziło. No i zaliczyłam przy okazji lekcję cierpliwości i pokory;) Gdyby ktoś cierpiał na niedostatek tych ostatnich - malowanie i tapetowanie drzwi polecam. Polecam, jak nic!



4 komentarze: