środa, 15 marca 2017

Remont - jak zrobić i się nie narobić, czyli remontowe patenty porządkowe

Z remontami to jest u mnie tak, że lubię remonty, ale... nie lubię po nich sprzątać. Pył, brud, gruz, plamy zaschniętej farby, czyszczenie narzędzi, szorowanie podłóg no i sterta prania. Cóż, sprzątania po remoncie się nie uniknie, ale można zrobić tak, by było go trochę mniej. Mam na to swoje sposoby. Testowane latami, przez wiele, wiele remontów, proste, skuteczne i niezawodne - Uwaga, uwaga, oto one: moje remontowe patenty porządkowe!



1. Robocze ubranko
Uwielbiam oglądać wszelkie programy o remontach. Zawsze jednak zastanawia mnie, jak to się dzieje, że osoby prowadzące takie programy występują zawsze w ubraniach z najnowszej kolekcji (zimowej, jesiennej, wiosennej, letniej...) i w tych pięknych bluzeczkach, spodenkach i bucikach pokazują na przykład jak malować ściany albo meble, albo wiercą w drewnie. I po takiej robocie ich markowe ubranka nadal są w idealnym stanie - bez plamki, dziurki i malowniczych łat z drzewnego lub ściennego pyłu. Wiem, wiem, w telewizji wszystko jest fajniejsze, farba nigdy nie kapnie na cichy i można kłaść tynk z perfekcyjnie zrobionymi paznokciami, bo nie ma opcji żeby któryś się złamał albo żeby odprysnął lakier. To w telewizji, a w prawdziwym życiu - do remontu trzeba sobie uszykować odpowiednie ciuchy. Takie, których nie żal będzie ubrudzić. A jak ubrudzimy to wzruszymy tylko ramionami, a nie będziemy załamywać rąk, że "ło matko, to z najnowszej kolekcji było, pół pensji kosztowało, a co jak się nie odpierze?!". Generalnie najlepsze ubranie do remontu to takie, które po skończonym remoncie będzie można beztrosko wyrzucić do śmieci i nie zawracać sobie głowy usuwaniem plam, których nie usunie najlepszy nawet proszek - szkoda, wody, proszku, czasu, stresu i energii...
Mój aktualny outfit remontowy składa się z niezmiernie gustownego zestawiku - stara bluza, sprane getry i gumowe klapeczki. Sam szyk i styl. Jak z wybiegów mody albo bloga popularniej szafiarki, czyż nie;)? I tak - wszystko jest pochlapane farbą, bo u mnie, inaczej niż w telewizji, podczas remontu farba chlapie na ciuchy, ech...


2. Nakrycie głowy
Nakrycie głowy jest potrzebne, bo po całodziennych pracach remontowych włosy trzeba umyć, a zmywanie takiej dajmy na to farby emulsyjnej z włosów nie należy do najprzyjemniejszych zabiegów pielęgnacyjnych. Jeszcze  pół biedy, gdy ktoś ma krótkie włosy. Ja akurat mam długie i dopóki nie wynalazłam cudownego patentu na ich ochronę podczas prac remontowych - pod prysznicem płakałam rzewnymi łzami, próbując usunąć z włosów farbę, która pociekła przy malowaniu. No dobra, nie płakałam tylko krzyczałam: "co za cholerna farba, trzyma się na tych włosach i trzyma, i za nic nie chce się zmyć, czemu do ścian się tak nie przylepia jak do moich włosów?!". Ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości, bo nadeszła świetlana teraźniejszość, w której podczas remontu na głowę nakładam... nie, nie żadną tam czapkę z gazety, tylko wspaniały, rewelacyjny, najlepszy na świecie foliowy czepek kąpielowy. Czepek ma tę zaletę, że okrywa całe włosy - nie kurzą się i nic na nie nie chlapie. Do tego ma jeszcze jedną zaletę - można połączyć przyjemne z pożytecznym czyli zafundować sobie małe remontowe spa. Na włosy zaaplikować maskę/odżywkę/olej, na to nałożyć czepek i ruszyć do malowania. Jak się malowanie skończy, to się czepeczek ściąga, maskę z włosów zmywa i volià - włosy prawie jak ze spa;)


I teraz sobie wyobraźcie, że gdy stoję tak odziana w remontowy zestaw, taki mniej więcej jak na załączonych obrazkach: bluza, getry, klapeczki, foliowy czepek na głowie to zawsze, ZAWSZE wtedy przychodzi: listonosz z poleconym, gospodarz budynku z czymś co koniecznie trzeba podpisać, przedstawiciel gazowni spisywać liczniki, przedstawiciel elektrowni spisywać liczniki, glazurnik, bo pomylił mieszkania - chciał piętro wyżej, pan w garniturze chcący porozmawiać o Bogu, sąsiad pożyczyć szklankę cukru itp. Nigdy, ale to nigdy nie przychodzą gdy mam na sobie normalne ubranie, chociaż z drugiej strony, cytując mojego znajomego: "Czymże jest normalność...?!". 

Gdy strój remontowy jest skompletowany można zająć się całą resztą czyli...

3. Ochroną podłóg
Podłogi zawsze najbardziej cierpią podczas remontu - sypie się na nie, rozlewa, kapie, szura się po nich wiadrami z farbą i workami z gipsem, kładzie wszelkie budowlane sprzęty i pomoce. Czyszczenie takiej podłogi po remoncie... cóż, życzę cierpliwości i powodzenia temu kto się tego podejmie, albo... radzę podłogę po prostu przykryć. Kiedy zaczynałam przygodę z remontami kładłam na podłogę folię malarską. Nie zdawało to egzaminu. Podczas malowania farba kapała na folię, potem się w to wlazło, potem się to rozmazało, wielokrotnie poślizgnęło się i wywróciło, do tego folia się darła, a podłoga w tych miejscach brudziła, w efekcie więcej z folii było szkody niż pożytku. Dlatego folię zamieniłam na kartony. Katony są grube i sztywne - lepiej chronią podłogę, nie drą się tak łatwo jak folia, a jeśli skapnie na nie farba to nie rozmaże się jak na folii ale wsiąknie w karton i zaschnie. Kartonami wykładam całą podłogę, po remoncie zwijam je i wyrzucam - nie muszę szorować podłogi ani martwić się, że gdzieś uległa zniszczeniu, bo coś się po niej przeszurało, coś ciężkiego lub ostrego z impetem na nią spadło, coś się rozlało itp.


Skoro jesteśmy przy podłogach to mój kolejny patent:

5.Oddzielenie strefy brudnej od czystej
Rzecz polega na tym, że przed wyjściem z pomieszczenia, w którym robiony jest remont i przejściem do pomieszczenia, w którym remontu nie ma - układam na podłodze wilgotną szmatę i wycieram w nią remontowe obuwie. Tym sposobem, gdy muszę szybko przejść z jednego pomieszczenia do drugiego, bo na przykład w drugim pokoju dzwoni telefon, albo listonosz z poleconym dzwoni do drzwi - nie roznoszę pyłu po całym domu. Poza tym "klapki remontowe" jak sama nazwa wskazuje służą do chodzenia w pomieszczeniach remontowanych, po reszcie domu chodzę w osobnych, czystych klapkach lub kapciach, w których z kolei nie wchodzę do remontowanych pomieszczeń.


6. Ochrona lamp przed farbą
Ile ja się naszorowałam lamp po remoncie... wiem tylko ja. Podczas malowania sufitu lampy nigdy nie chciały być gorsze i też się pomalowały. Próbowałam je oczywiście zabezpieczać, ale zawsze jakoś nieudolnie, bo pomimo moich zabezpieczeń lampy i tak były usmarowane farbą. Do czasu aż odkryłam najlepsze zabezpieczenie lampy czyli... worek na śmieci. Lampę owijam w worek, uszy worka związuję i nie ma bata - lampa się nie pobrudzi.


6. Zabezpieczenie przyrządów malarskich
Często korzystam z kuwety do malowania, wałek to już w ogóle konieczność, zawsze jednak po malowaniu (zwłaszcza emaliami) odczyszczenie kuwety i rączki wałka z farby kończyło się wielkim fiaskiem. Ręce miałam zniszczone, wokół śmierdziało rozpuszczalnikiem, a kuweta i raczka wałka nadal nosiły ślady farby. W efekcie, zła, zmęczona i zniechęcona wyrzucałam kuwetę i wałek do śmieci, po czym do kolejnego malowania kupowałam nowy zestaw. Maluję jednak dosyć dużo i często. Wyrzucanie więc raz użytej kuwety i wałka uznałam za średnio ekonomiczne rozwiązanie. Trzeba było coś wymyślić - i wymyśliłam: nową kuwetę i rączkę wałka owinęłam folią aluminiową. Tak przygotowane przyrządy mogłam brudzić farbą ile wlezie. Po skończonej pracy folię wystarczyło odwinąć i wyrzucić, kuweta i rączka pozostały czyste, i gotowe do kolejnego użycia.


7. Wiercenia nad szufelką
Przy wierceniu zawsze się pyli, kurzy i brudzi. Komu chce się później sprzątać ten pył? Mnie się nie chce, dlatego jeśli wiercę (no dobra, przyznaję - w moim domu to mąż wierci) to pod wiertło obowiązkowo jest podkładana szufelka - w ten sposób pył leci na szufelkę nie na podłogę. Mniej sprzątania - więcej czasu na kawę;) Wiem, że są też zwolennicy podkładania pod wiertło rury odkurzacza, ale osobiście tego nie polecam. Nie polecam, bo w naszym przypadku takie beztroskie "zbieranie" pyłu odkurzaczem skończyło się tym, że pewnego razu gdy chcieliśmy użyć odkurzacza do odkurzenia połogi, odkurzacz zamiast ściągnąć z powierzchni kurz, buchnął na nas (i na pokój) obłokiem pyłu, który tak ochoczo ściągaliśmy nim ze ścian przy okazji wiercenia. Od tej pory - tylko szufelka:)


8. Szare mydło
Najlepsze i niezastąpione przy wszelkich pracach remontowo-porządkowych. Dlatego, że jest takie fantastyczne poświęciłam mu osobny wpis

To moje najczęściej używane patenty. Jeśli macie swoje - chętnie się o nich dowiem:) A tymczasem lecę przebrać się w zestaw remontowy, bo praca czeka:)


3 komentarze:

  1. ciekawe:) jednak mało tych patentów do prawdziwego remontu: polecam kartony i owiniecie kuwety folia:)nie próbowałem tego patentu zakładam reklamówkę na kuwetę:)poza tym do sprzatania zalecam zaopatrzyć sie w aceton:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że zechciałeś podzielić się swoimi sposobami. Reklamówki też czasami używam, pisząc tego posta zupełnie o tym zapomniałam, bo folii używam częściej,dzięki za przypomnienie:) - czytelnicy będą mieli więcej opcji do wyboru. Acetonu dotąd nie próbowałam, jeśli śmierdzi mniej niż rozpuszczalnik, którego zwykle używam, to zostanie moim nowym przyjacielem. Dziękuję za rady i komentarz. My remontujący musimy się trzymać razem i wspierać w tej ciężkiej robocie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń