środa, 23 sierpnia 2017

Porzućmy schematy - rzecz o wiecznej młodości i zielonej trawie...

-  To może szachownica? - zaproponowałam.
- Szachownica – powtórzyła po mnie bezbarwnym tonem.
- Jest klasyczna, uniwersalna, do wszystkiego pasuje i się nie starzeje. To znaczy wzór się nie starzeje, od lat nie wychodzi z mody - doprecyzowałam.
- Niby tak - zgodziła się beznamiętnie. - Ale spodziewałam się, że zaproponujesz mi coś bardziej oryginalnego.
- Zrozumiałam, że ma być klasycznie i uniwersalnie…? – spojrzałam na nią pytająco.
- Czyli nudno! - podsumowała. - Może i jestem wiekowa, ale to nie znaczy, że mam być nudna.
No to mi przywaliła!



Zamilkłam, a ona wprost przeciwnie, dopiero się rozkręcała:
- Nie chcę żeby było klasycznie i uniwersalnie! Jestem na to już za stara! - rzekła z przekonaniem. - Wy młodzi myślicie, że jak jest się w pewnym wieku, myślicie, że jak się jest starym – na dźwięk słowa „starym” skrzywiła się nieznacznie - to chce się tylko tego, co znane i zastane, nudne i przewidywalne, szare – zdegustowana spojrzała na dopiero co przemalowane przeze mnie kafelki ścienne  - albo beżowe – wymówiła to tak, jakby beż był najnudniejszym kolorem świata. - A guzik prawda! - oznajmiła hardo i głośno. - Guzik prawda! - powtórzyła dla lepszego efektu.
- Aha – odparłam głupio, bo nic mądrego nie przyszło mi do głowy.
- Guzik prawda! - rozkręcała się w najlepsze. - Jak jest się starym to chce się żyć. Żyć, nie wegetować! Żyć! - oznajmiła dosadnie. - Nie chce się bieli i czerni, nie chce się beżu, nie chce się nudnej klasyki... – wyliczała z pasją w głosie. - Chce się, by było barwnie i zabawnie! Nieoczywiście! Soczyście i żywo. Chce się by było zielono! Zielono w sercu i w głowie, jak kiedyś, w latach młodości. Zielono! - w zaaferowaniu aż podniosła głos.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami.
- Zielono, zielono… Rozumiesz? - zakończyła cicho, łagodnie, z zadumą.

I tak, tak, chyba rozumiałam. Może nie tyle rozumiałam, bo przecież nie miałam jej wieku ani jej doświadczeń, ile przeczuwałam, że rozumiem. Że rozumiem jej tęsknotę za minionym czasem i to zdziwienie, że czas zleciał tak szybko. Szybko i bezpowrotnie… Tę tęsknotę za młodością i żywotnością, za barwnością i intensywnością przeżyć, za młodzieńczą odwagą, głupotą, beztroską, szaleństwem, brawurą. Tę niechęć do stereotypów, szablonów i schematów, do oczywistych rozwiązań, do tego co w oczach innych powinno się lub nie powinno, wypada albo nie wypada. I wydawało mi się, że odkryłam coś, co przede mną odkryło już pewnie wielu – że tak naprawdę nikt się nie starzeje, że starość to kwestia zewnętrznej powłoki, ale nie umysłu, że w głębi duszy wszyscy, zawsze są młodzi, zawsze tacy sami, zawsze łaknący zieleni…
Czasami tylko z roztargnienia, z wygody, z lenistwa, ze strachu przed nieznanym, z obawy „czy to się uda”, a jeśli się uda - jak będzie, wybieramy bezpieczne wyjścia i bezpieczne kolory. Znane, przetarte szlaki, to co uniwersalne i sprawdzone… A przecież można inaczej. A przecież poza klasyką, poza czernią, bielą, poza szarością i beżem, są też inne kolory. Inne! Na przykład zielony…
- To zamiast szachownicy, będzie zielona trawka! - powiedziałam nagle głosem pewnym, mocnym i dźwięcznym.
- Zielona trawka? Wspaniale! - w jej oczach pojawił się młodzieńczy blask. - Wspaniale! - powtórzyła. - Pójdźmy więc w zieloną trawkę - zaśmiała się perliście. - I na zieloną trawkę – dodała zawadiacko.
- I poszłyśmy… Było młodzieńczo i szaleńczo, i wspaniale!



P.S. Po prawdzie było to tak, że najpierw ja poszłam do marketu budowlanego po trawkę to znaczy wykładzinę pcv z nadrukiem trawy. A potem moja rozmówczyni – wiekowa, beżowa podłoga, cierpliwie na mnie zaczekała. I gdy już zakryłyśmy ten jej smutny, uniwersalny beżowy kostium, młodzieńczą, zieloną sukienką to nagle stara podłoga odżyła i odmłodniała. I nawet już szarość na kafelkach jej nie przeszkadza. Twierdzi, że to nawet lepiej, bo dzięki temu ona jest na pierwszym planie, a szare kafelki są dla niej dobrym tłem.




6 komentarzy:

  1. Wow jestem pod wrażeniem. Nie tak tej trawki jak Twojego stylu. Wspaniale się Ciebie czyta. Tak pięknie opowiadasz o swoich wnętrzarskich wyczynach. To po prostu balsam na moją duszę. A metamorfozy też niczego sobie. Gratuluję. Jesteś rewelacyjna w tym co robisz. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingo, powiem Ci co zrobię - wydrukuję sobie Twój komentarz, oprawię w ramkę i powieszę nad biurkiem. W chwilach zwątpienia będzie mnie podnosił na duchu! DZIĘKUJĘ! BARZDO!!!:)

      Usuń
  2. Pomysł boski. Zielona trawka w łazience odlot, bardzo mi się podoba. Cała metamorfoza bardzo udana i tekst zabawny. Dlaczego ja tu wcześniej nie zaglądałam, zachodzę w głowę:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam, zapraszam - wpadaj kiedy tylko możesz,ja bardzo lubię gości:) A co do metamorfozy to był to projekt robiony w ramach home stagingu w mieszkaniu na sprzedaż, budżet był ograniczony więc z dodatkami i całą resztą nie mogłam już poszaleć, ale trawka - mam nadzieję - robi to wnętrze i powiem Ci, że tak mi się spodobała wykładzina, że mam zamiar walnąć sobie trawkę w swoim mieszkaniu, tylko jeszcze nie wiem gdzie, bo w łazience to mam "klasyczną";) szachownię.

      Usuń
  3. OOO ludzie, jakie Ty masz lekkie pióro!! Metamorfozy za.... ale te teksty!!!!! Wydać to trzeba i to prędko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, dziękuję, dziękuję:))) Swoją drogą to ciekawe, że czasami człowiek siedzi nad tekstem i on czytelników w ogóle nie porusza, a czasami napisze coś naprędce (tak było z tym wpisem) i okazuje się, że to się właśnie podoba. Nigdy nie zrozumiem tej zależności... Tak czy inaczej bardzo mi miło, że podoba Ci się to co piszę. Dziękuję za Twoje słowa, BARDZO:)

    OdpowiedzUsuń