wtorek, 26 września 2017

Malowanie podłogi na biało - historia wzlotów i upadków w VII częściach prozą (odcinek 2)




ODCINEK PIERWSZY BYŁ TU

***


- Niech pani nie maluje podłogi na biało – sprzedawca wrócił do ulubionego tematu.
- Ale dlaczego na litość boską?! - podniosłam głos, bo traciłam już cierpliwość. - Stoimy tu dziesięć minut i cały czas powtarza pan, że mam nie malować podłogi na biało, ale dlaczego to już mi pan nie chce powiedzieć, a ja bym się bardzo chciała dowiedzieć: DLACZEGO?! - wyrzuciłam z siebie w nerwach.
Sprzedawca westchnął, pokręcił głową i się nade mną ulitował.
- Bo kolega malował i powiedział, że... - urwał, by podnieść mi ciśnienie jak są sądzę - biała podłoga to jednak – wygiął usta w podkówkę i przecząco pokręcił głową – to się jednak strasznie brudzi – wyjawił ów pilnie strzeżony sekret.
Opadły ręce, nogi i biust.
Milczałam przez chwilę, bo naprawdę nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć.
Brudzi się. Biała podłoga się brudzi. A każda inna, w innym kolorze, to się nie brudzi, czy co?
Milczałam, gotując się w duchu, za to sprzedawca nagle zaczął być rozmowny.
- Oczywiście jak pani chce to może pani kupić farbę – królewskim gestem wskazał na regał – a jaką ma pani powierzchnię malowania – zainteresował się.
- Na razie chciałabym jeden pokój, 23 metry – odparłam. - A ile to będzie kosztować?
- No… - podrapał się po głowie – to około pięćset złotych za samą farbę, by pani wyszło, bo lepiej kupić z naddatkiem niż żeby potem zabrakło.
- Pięćset złotych?! Myślałam, że trochę mniej – wyjawiłam.
- To nie lepiej pani panele położyć, zamiast malować podłogę? Panele pani taniej wyjdą i lepiej wyglądają niż taka pomalowana podłoga - pan podzielił się ze mną swoim gustem wnętrzarskim.
- Ale ja mam drewnianą podłogę – powiedziałam z naciskiem na drewnianą. - To szkoda mi drewno, naturalne drewno zakrywać sztucznymi panelami. Drewno to jednak drewno...
- Jak tam pani chce – sprzedawca, trochę urażony faktem, że mamy odmienne zdanie w kwestii podłóg, lekceważąco wzruszył ramionami - ale ja bym podłogi na biało nie malował. Dobrze pani radzę: niech pani nie maluje podłogi na biało! – powtórzył ulubioną frazę. - Kolega mówił, że drugi raz by na biało nie pomalował – dorzucił koronny argument.

Tym sposobem o farbie do podłóg Tikkurili w sklepie sprzedającym produkty Tikkurili nie dowiedziałam się absolutnie nic. Dowiedziałam się za to, że sprzedawca by podłogi na biało nie malował, bo znajomy malował i tak dalej…

Wyszłam zrezygnowana i wyczerpana tą bezowocną dyskusją, i powlokłam się do sklepu Fluggera.
Powlokłam się z nadzieją, bo choć czytałam, że te farby utwardzają się dość długo, to jednak sama marka  miała sporo zwolenników. Gdyby więc w sklepie rozwiali różne moje wątpliwości, to farbę bym kupiła, bo naprawdę chciałam już zacząć malować tę nieszczęsną podłogę. A w sklepie powiedzieli mi co następuje:

Wizyta w sklepie firmowym Fluggera

- Dzień dobry chciałabym pomalować podłogę drewnianą na biało i słyszałam, że mają państwo odpowiednie farby.
- Tak mamy – odparła pani z serii tych „jem przecież”* i od czubka głowy do czubka butów zmierzyła mnie wzrokiem.
- A proszę mi powiedzieć, czy te farby długo się utwardzają, bo czytałam w Internecie, że przez jakiś czas po malowaniu są lepkie…
- W Internecie pani czytała? - pani spojrzała na mnie jak na pierwszorzędną kretynkę. - W Internecie to ludzie wszystko wypisują. Nasze farby to są najlepsze farby! My mamy najlepsze farby na rynku, proszę pani – poinformowała mnie wyniosłym tonem.
- No dobrze, ale czy one się długo utwardzają? - powtórzyłam.
- To wiadomo – pani znów obrzuciła mnie krytycznym spojrzeniem – że tego typu farby potrzebują czasu, żeby nabrały twardości – poinformowała mnie z miną mówiącą: z kim ja tu muszę współpracować?!
- Ja rozumiem, ale ile tego czasu? - dociekałam. - Chodzi mi o to, że chciałabym dość szybko po malowaniu móc wstawić meble.
- To wiadomo (dla pani wszystko na tym świecie było wiadome), że jak pani od razu wstawi meble to tak to nie wyjdzie – przemówiła z wyższością. - To wiadomo, że podłoga się zarysuje. Podłoga potrzebuje czasu, żeby się utwardzić – powtórzyła. - A kto pani to będzie malował? - zapytała zaczepnym tonem.
- Ja będę malować – odparłam hardo.
- Pani? - oczy sprzedawczyni zrobiły się okrągłe jak spodki, a gdy jej wzrok wrócił już do normy,  przewędrował po mnie od góry do dołu. I zatrzymał się kolejno na moim haftowanym płaszczu z czarnej wełny, czarnych kozakach na obcasie i pomalowanych na czerwono paznokciach.
- Pani? - powtórzyła z cynizmem, unosząc wysoko brwi. - Pani to to się nie uda! – oznajmiła kategorycznie, jakby świetnie orientowała się w moich umiejętnościach.
- Dlaczego tak pani mówi? - zapytałam, nie kryjąc oburzenia, no bo bez przesady, żeby mi ty imputowała, że coś mi się nie uda. Właśnie, że się uda!
- Bo to nie jest tak, że każdy sobie może podłogę pomalować. My tu mamy od tego specjalistów, po specjalnych szkoleniach. Może pani wykupić taką usługę i oni pani przyjdą, i zrobią to profesjonalnie, bo są po specjalnych, profesjonalnych szkoleniach. A pani… - znów obrzuciła mnie wzrokiem – pani to to nie wyjdzie…
- W takim razie dziękuję za miłą obsługę, do widzenia – przemówiłam słodko i uśmiechnęłam się jeszcze słodziej. Obróciłam się na pięcie i wyszłam.

Tak oto nie kupiłam farb Flugerra i nie miałam okazji się przekonać jak długo są lepkie. Sam sklep natomiast, ilekroć tamtędy przechodziłam zionął pustką, a pani stała z nieodmiennie nadąsaną miną przy ladzie. Nie zdziwiło mnie więc, że kilka miesięcy później sklep zlikwidowano i myślę, że pani zapewne też miała w tym swój skromny udział. Ja w każdym razie więcej do tego sklepu nie wróciłam choć w trakcie remontu potrzebowałam mnóstwa rzeczy, które potencjalnie mogłabym tam kupić...


Po tych dwóch wizytach w „małych sklepach”,  chwilowo miałam ich dość. Na więcej wizyt w tego typu przybytkach nie miałam już ochoty… A farby jak nie było tak nie było. Pojechałam więc do marketu budowlanego i tu zastanawiałam się nad dwoma produktami: farbą Betondur (o której czytałam w sieci, że przez część osób jest wykorzystywana do malowania drewnianych podłóg właśnie) i farbą marki V33, o której w sieci nie mogłam znaleźć absolutnie żadnych opinii.

Market budowlany po raz pierwszy

- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?
- Tak, proszę pana, chciałabym pomalować parkiet na biało i zastanawiam się nad tą farbą - wskazałam mu puszkę Betonduru.
- Ale to jest farba do betonu – wyjaśnił mi pan.
- Ja wiem, ale czytałam, że ludzie malują nią też podłogi, bo podobno jest bardzo odporna i tak się zastanawiam...
- Proszę pani - pan zaśmiał się głośno - gdybym ja pani powiedział, co ludzie czym malują to... - znów zaniósł się śmiechem - Ale to szkoda słów! - podsumował i machnął ręką. - A to - wskazał na puszę Betonduru - nie jest farba do podłóg. Nią podłóg malować nie radzę.
- Ale odporna jest i szybko schnie? - upewniłam się.
- Schnie tak jak jest napisane na puszce – pan zdjął farbę z półki i zaczął czytać etykietę - odporna też jest – powiedział, przenosząc wzrok z puszki na mnie – bo jakby nie była to by nią pasów nie malowali, ale to jest farba, którą się maluje pasy na przejściach, albo garaż na przykład jakby pani sobie chciała pomalować to też. Ale w domu to… do wnętrz mieszkalnych to ona się nie nadaje, bo jest zbyt toksyczna  - poinformował mnie.
- No domyślam się, że jest toksyczna – pokiwałam głową.
- Proszę pani, taka farba ma niebezpieczne, toksyczne związki i będzie je uwalniała nawet jak już przeschnie, nawet jak już jej nie będzie czuć. Przez miesiące – postraszył mnie - a nawet przez  lata... – dodał złowieszczo. - Tak, tak - pokiwał głową, widząc moją zaskoczoną minę. - Przez lata, tak, tak...
- Nie, to ja nie chcę – powiedziałam, unosząc ręce w geście takim, jakbym chciała kogoś od siebie odepchnąć.
Pan ze stoickim spokojem odłożył farbę na półkę.
- A ma pan coś innego? Jakąś farbę typowo do podłóg? - zapytałam z nadzieją.
- Typowo do podłóg mam - oznajmił pan i sprężystym krokiem ruszył wzdłuż regałów.
A ja ruszyłam wraz z nim...







*nawiązanie do sceny z filmu "Miś" S. Barei (gdyby ktoś nie wiedział;)) 

W następnym odcinku: (który przeczytacie tu)
- czy wreszcie uda mi się kupić farbę do podłóg?
- co zrobię jeśli nie uda mi się kupić farby do podłóg?
- a jeśli uda mi się kupić farbę to czy wreszcie zacznę malować podłogę na biało?




2 komentarze:

  1. Pani sprzedawczyni typ upiorny szkoda, że jej profesjonalnie nie wyszkolili, podobnie jak owych malarzy, o których wspominała.
    Dawaj dalej kochana, robi się gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może szkolić próbowali ale się poddali, bo pani sprzedawczyni oporna na wszelkie szkolenia;). A tak na serio to ilekroć tamtędy przechodziłam, a przechodziłam prawie codziennie, to zawsze widziałam ją z jednakowo odętą miną przy tej ladzie i w sumie to mi się jej nawet żal wtedy robiło, bo sobie myślałam, że może ona jest po prostu w życiu nieszczęśliwa...? Ale nie weszłam do sklepu żeby o to zapytać;)

      Usuń