Kiedy
idą święta budzi się we mnie dzieciak. Robię ozdoby w
dziecięcych klimatach czyli dokładnie takie o jakich marzyłam gdy
byłam mała. Wszelkie te cuda oglądałam w ulotkach reklamowych
sklepów naszych niemieckich sąsiadów. Tata kolegi z klasy pracował
bowiem w NRD i gdy raz na kilka tygodni przyjeżdżał na weekend do
domu, przywoził stosy owych ulotek właśnie. Pamiętam jak dziś,
gdy po takiej ojcowskiej wizycie kolega przynosił mi (bo się
przyjaźniliśmy) ulotki z lalkami Barbi, ciuchami z Myszką Miki i
dekoracjami do domu, a ja pieczołowicie wycinałam z katalogów
wszystko co mi się podobało i wklejałam do specjalnego zeszytu.
Nie były to czasy gdy w kwestii ozdób, zwłaszcza świątecznych,
można sobie było poszaleć. Choinkę ozdabiało się łańcuchami z
kolorowego papieru klejonymi na zetpetach, kłaczkami waty
(oszczędnymi, bo wata stanowiła towar deficytowy), anielskim
włosiem i bombkami, których zwykle było jak na lekarstwo, bo się
przez lata wytłukły, a dokupić nie było ani jak ani gdzie (chyba
że akurat bombki gdzieś rzucili). Przeglądałam sobie wtedy owe
zagraniczne ulotki i marzyłam, by mieć choć jedną, jedyną rzecz
z tych wszystkich cudowności, które widziałam na obrazku.
Marzenia
jak wiadomo się spełniają… I dziś tamte dziecięce marzenia
spełnić mogę, bo i u nas są ulotki z pięknymi świątecznymi
ozdobami i mogę sobie kupić z tych sklepowych katalogów co tylko
zechcę, w ilościach większych niż sztuk tylko jedna. Ale nie
kupuję. Ozdoby świąteczne robię. Sama. Własnoręcznie. Taki to
paradoks jest z marzeniami;)
Święta
jednak, wbrew pozorom, nie wyglądają u mnie jak z katalogu, ani jak
z Pinetresta, ani z Instagrama. Próżno szukać w mych dekoracjach
wyrafrinowanej elegancji czy skandynawskiej prostoty. Nie, bo w
święta mam duszę dziecka i cieszę się na święta jak dzieciak.
Moje ozdoby pozostają więc i powstają w dziecięcych klimatach.
Jest kolorowo, kiczowato, bywa niedopasowanie, ozdoby na choince
zawieszam wszystkie jakie mam nie bacząc czy do siebie pasują, jest
bajkowo i jest brokatowo, jak u dziesięciolatki po prostu;)
Poważnie
na święta podchodzę tylko do prezentów pod choinkę i jestem
jedną z tych osób, która o bożonarodzeniowych podarkach myśli
już w październiku (tak, to właśnie ja;)). Co innego prezenty na
mikołajki, te mogą być na luzie, z przymrużeniem oka, często
zrobione samodzielnie i na ostatnią chwilę (ale zawsze kolorowe i
brokatowe rzecz jasna;)). Tak właśnie było tym razem. W efekcie powstała brokatowa broszka w kształcie gałązki ostrokrzewu i brokatowy ołówek-choinka.
A
było to tak...
Przygotowałam (zaczynamy od broszki):
- dwa kawałki filcu (czerwony i zielony)
- dwa kleje brokatowe (czerwony i zielony)
- nici w kolorze czerwonym i zielonym, igłę i nożyczki
(nie mam pojęcia co robi na zdjęciu ołówek, bo on jest do drugiego projektu, taka wtopa, ach)
- watę do wypchania owoców ostrokrzewu (której nie ma na zdjęciu z niewiadomych powodów, bo leżała na stole)
- szablon ostrokrzewu, czyli listek i kółko
- mała agrafka lub specjalna przypinka do broszki, której oczywiście też nie ma na zdjęciu (hm, ciekawe czemu;))
Gdy już to wszystko miałam, szpilkami przypięłam szablon do filcu i wycięłam dwa listki i trzy kółka.
Kółko sfastrygowałam i zmarszczyłam, a następnie wypchałam watą.
Wypchane kółko zszyłam.
I tak postąpiłam z pozostałymi kółkami. Tym sposobem powstały owoce ostrokrzewu.
Teraz kulki zszyłam ze sobą, do tego doszyłam listki, a do całości przyszyłam agrafkę.
Broszka w zasadzie jest już gotowa:) A nie, jeszcze nie, jeszcze potrzeba brokatu, dużo, dużo brokatu... Odwróciłam więc broszkę na prawą stronę i hojnie pomazałam ją klejem brokatowym (listki na zielono, owoce na czerwono) i zaczekałam aż klej wyschnie.
I tyle, robota skończona, można pakować prezent.
Czas na brokatowy ołówek z choinką. Do jego wykonania potrzebowałam:
- filcu w kolorze zielonym
- szablonu choinki
- kolorowych klejów brokatowych
- kleju na gorąco lub Magica (w przypadku Magika trzeba trochę zaczekać aż choinki się zeschną)
- ołówka
- nożyczek
Z filcu wycięłam dwie choinki. Choinki przykleiłam do ołówka, a następnie klejami brokatowymi namalowałam na choinkach bombki. Czerwonym klejem brokatowym pociągnęłam też ołówek. Do czubka choinki przykleiłam gwiazdę, na dole zawiązałam kokardkę i to by było na tyle... Mikołajkowy prezent gotowy (lub prezent pod choinkę, jak kto woli:))
A Wy robicie czy kupujecie prezenty na mikołajki i pod choinkę?
A Wy robicie czy kupujecie prezenty na mikołajki i pod choinkę?
My to już zupełnie odarliśmy święta z magii. Idziemy w grudniu do sklepu i każdy wybiera, co tam sobie chce na poczet prezentu. Nie ma niespodzianki, ale nie ma też pomyłek. Pod choinką tylko kosmetyki i książki:)
OdpowiedzUsuńW tym roku chciałabym dołączyć moim kochanym chłopakom listy od serca.
E no, że każdy dostaje to, co chce, to nie znaczy, że nie ma magii, magia na pewno jest, tylko nie ma elementu zaskoczenia;) Zresztą znając Ciebie (co prawda wirtualnie zaledwie, ale jednak) myślę, że kogo jak kogo, ale u Ciebie magii na święta na pewno nie brakuje, o czym świadczy pomysł w listami - według mnie bardzo magiczny. A co do kosmetyków i książek - u nas króluje dokładnie to samo, mąż się wyłamuje z kosmetyków, bo woli komputerowe gadżety, ale z książek absolutnie nie. Bez dobrej książki nie ma dobrych świąt po prostu...:)
UsuńNo widzisz to z prezentami masz tak jak ja, bo ja zaczynam akcję pod hasłem chomik juz w październiku właśnie, a czasem nawet wcześniej. I od jakiegoś czasu nie muszę się denerwowac przed,że czegoś nie mam;) Oj bardzo by chciała poczytać coś ale ostatnio z czasem na bakier jestem...Za to zażyczyłam sobie od mojego męża hantle, sztangę i piłkę do ćwiczeń. Szkoda,że nie widziałaś jego miny;)))
OdpowiedzUsuńCzyli jest nas chomików więcej:)Z czytaniem książek to tak bywa, że czasami z różnych względów nie da rady poczytać tyle ile by się chciało. Za to jak już nastaną sprzyjający czas i okoliczności to dopiero jest radocha:) Hantle, piłkę i sztangę powiadasz... czyli zapowiada Ci się sportowy rok. Fajnie, trzymam kciuki za stalowe bicepsy i kaloryfer na brzuchu;)
OdpowiedzUsuń