poniedziałek, 4 grudnia 2017

Zrób to sam czyli prezenty mikołajkowe last minute


Kiedy idą święta budzi się we mnie dzieciak. Robię ozdoby w dziecięcych klimatach czyli dokładnie takie o jakich marzyłam gdy byłam mała. Wszelkie te cuda oglądałam w ulotkach reklamowych sklepów naszych niemieckich sąsiadów. Tata kolegi z klasy pracował bowiem w NRD i gdy raz na kilka tygodni przyjeżdżał na weekend do domu, przywoził stosy owych ulotek właśnie. Pamiętam jak dziś, gdy po takiej ojcowskiej wizycie kolega przynosił mi (bo się przyjaźniliśmy) ulotki z lalkami Barbi, ciuchami z Myszką Miki i dekoracjami do domu, a ja pieczołowicie wycinałam z katalogów wszystko co mi się podobało i wklejałam do specjalnego zeszytu. Nie były to czasy gdy w kwestii ozdób, zwłaszcza świątecznych, można sobie było poszaleć. Choinkę ozdabiało się łańcuchami z kolorowego papieru klejonymi na zetpetach, kłaczkami waty (oszczędnymi, bo wata stanowiła towar deficytowy), anielskim włosiem i bombkami, których zwykle było jak na lekarstwo, bo się przez lata wytłukły, a dokupić nie było ani jak ani gdzie (chyba że akurat bombki gdzieś rzucili). Przeglądałam sobie wtedy owe zagraniczne ulotki i marzyłam, by mieć choć jedną, jedyną rzecz z tych wszystkich cudowności, które widziałam na obrazku.

Marzenia jak wiadomo się spełniają… I dziś tamte dziecięce marzenia spełnić mogę, bo i u nas są ulotki z pięknymi świątecznymi ozdobami i mogę sobie kupić z tych sklepowych katalogów co tylko zechcę, w ilościach większych niż sztuk tylko jedna. Ale nie kupuję. Ozdoby świąteczne robię. Sama. Własnoręcznie. Taki to paradoks jest z marzeniami;)

Święta jednak, wbrew pozorom, nie wyglądają u mnie jak z katalogu, ani jak z Pinetresta, ani z Instagrama. Próżno szukać w mych dekoracjach wyrafrinowanej elegancji czy skandynawskiej prostoty. Nie, bo w święta mam duszę dziecka i cieszę się na święta jak dzieciak. Moje ozdoby pozostają więc i powstają w dziecięcych klimatach. Jest kolorowo, kiczowato, bywa niedopasowanie, ozdoby na choince zawieszam wszystkie jakie mam nie bacząc czy do siebie pasują, jest bajkowo i jest brokatowo, jak u dziesięciolatki po prostu;)

Poważnie na święta podchodzę tylko do prezentów pod choinkę i jestem jedną z tych osób, która o bożonarodzeniowych podarkach myśli już w październiku (tak, to właśnie ja;)). Co innego prezenty na mikołajki, te mogą być na luzie, z przymrużeniem oka, często zrobione samodzielnie i na ostatnią chwilę (ale zawsze kolorowe i brokatowe rzecz jasna;)). Tak właśnie było tym razem. W efekcie powstała brokatowa broszka w kształcie gałązki ostrokrzewu i brokatowy ołówek-choinka.

A było to tak...

Przygotowałam (zaczynamy od broszki):
- dwa kawałki filcu (czerwony i zielony)
- dwa kleje brokatowe (czerwony i zielony)
- nici w kolorze czerwonym i zielonym, igłę i nożyczki
(nie mam pojęcia co robi na zdjęciu ołówek, bo on jest do drugiego projektu, taka wtopa, ach)
- watę do wypchania owoców ostrokrzewu (której nie ma na zdjęciu z niewiadomych powodów, bo leżała na stole)
- szablon ostrokrzewu, czyli listek i kółko 
- mała agrafka lub specjalna przypinka do broszki, której oczywiście też nie ma na zdjęciu (hm, ciekawe czemu;)) 


Gdy już to wszystko miałam, szpilkami przypięłam szablon do filcu i wycięłam dwa listki i trzy kółka. 


Kółko sfastrygowałam i zmarszczyłam, a następnie wypchałam watą.


Wypchane kółko zszyłam.


I tak postąpiłam z pozostałymi kółkami. Tym sposobem powstały owoce ostrokrzewu.


Teraz kulki zszyłam ze sobą, do tego doszyłam listki, a do całości przyszyłam agrafkę. 


Broszka w zasadzie jest już gotowa:) A nie, jeszcze nie, jeszcze potrzeba brokatu, dużo, dużo brokatu... Odwróciłam więc broszkę na prawą stronę i hojnie pomazałam ją klejem brokatowym (listki na zielono, owoce na czerwono) i zaczekałam aż klej wyschnie.




I tyle, robota skończona, można pakować prezent.

  
Czas na brokatowy ołówek z choinką. Do jego wykonania potrzebowałam:
- filcu w kolorze zielonym
- szablonu choinki
- kolorowych klejów brokatowych
- kleju na gorąco lub Magica (w przypadku Magika trzeba trochę zaczekać aż choinki się zeschną)
- ołówka
- nożyczek


Z filcu wycięłam dwie choinki. Choinki przykleiłam do ołówka, a następnie klejami brokatowymi namalowałam na choinkach bombki. Czerwonym klejem brokatowym pociągnęłam też ołówek. Do czubka choinki przykleiłam gwiazdę, na dole zawiązałam kokardkę i to by było na tyle... Mikołajkowy prezent gotowy (lub prezent pod choinkę, jak kto woli:))



A Wy robicie czy kupujecie prezenty na mikołajki i pod choinkę?




4 komentarze:

  1. My to już zupełnie odarliśmy święta z magii. Idziemy w grudniu do sklepu i każdy wybiera, co tam sobie chce na poczet prezentu. Nie ma niespodzianki, ale nie ma też pomyłek. Pod choinką tylko kosmetyki i książki:)
    W tym roku chciałabym dołączyć moim kochanym chłopakom listy od serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E no, że każdy dostaje to, co chce, to nie znaczy, że nie ma magii, magia na pewno jest, tylko nie ma elementu zaskoczenia;) Zresztą znając Ciebie (co prawda wirtualnie zaledwie, ale jednak) myślę, że kogo jak kogo, ale u Ciebie magii na święta na pewno nie brakuje, o czym świadczy pomysł w listami - według mnie bardzo magiczny. A co do kosmetyków i książek - u nas króluje dokładnie to samo, mąż się wyłamuje z kosmetyków, bo woli komputerowe gadżety, ale z książek absolutnie nie. Bez dobrej książki nie ma dobrych świąt po prostu...:)

      Usuń
  2. No widzisz to z prezentami masz tak jak ja, bo ja zaczynam akcję pod hasłem chomik juz w październiku właśnie, a czasem nawet wcześniej. I od jakiegoś czasu nie muszę się denerwowac przed,że czegoś nie mam;) Oj bardzo by chciała poczytać coś ale ostatnio z czasem na bakier jestem...Za to zażyczyłam sobie od mojego męża hantle, sztangę i piłkę do ćwiczeń. Szkoda,że nie widziałaś jego miny;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jest nas chomików więcej:)Z czytaniem książek to tak bywa, że czasami z różnych względów nie da rady poczytać tyle ile by się chciało. Za to jak już nastaną sprzyjający czas i okoliczności to dopiero jest radocha:) Hantle, piłkę i sztangę powiadasz... czyli zapowiada Ci się sportowy rok. Fajnie, trzymam kciuki za stalowe bicepsy i kaloryfer na brzuchu;)

    OdpowiedzUsuń