wtorek, 11 maja 2021

Home staging - co to jest i czy warto?!



Lubię używać porównania, że ze sprzedażą nieruchomości jest jak z rozmową kwalifikacyjną w sprawie wymarzonej pracy. Trzeba się do niej solidnie przygotować. Nie tylko merytorycznie, ale też wizualnie. Na rozmowę rekrutacyjną nie idziemy przecież w wymiętym podkoszulku, tylko w stroju, który ma nas najlepiej zaprezentować (mówiąc kolokwialnie „sprzedać”), a równocześnie pokazać, że nadajemy się na to konkretne stanowisko. Strój dobieramy do charakteru posady, którą chcemy otrzymać. Inaczej ubierzemy się, na rozmowę do banku, a inaczej do agencji reklamowej. Identycznie jest z mieszkaniem na sprzedaż.

Mieszkanie, które chcemy sprzedać trzeba odpowiednio ubrać.

Temu właśnie służy home staging. Home staging takie wizualne przygotowanie nieruchomości do sprzedaży, by potencjalnym kupującym prezentowało się jak najbardziej atrakcyjnie. Oznacza to konieczność odpowiedniego wystylizowania przestrzeni. Ma ona prezentować się estetycznie, spójnie i domowo, ale nie „domowo” w naszym rozumieniu, ale w rozumieniu uniwersalnym. Mieszkanie ma wyglądać jak z katalogu, a nie jak z czyjegoś rodzinnego albumu. Ma - mówiąc najkrócej - wyglądać ładnie.

Kupujemy oczami - klient mając do wyboru dwa mieszkania o podobnym standardzie, metrażu i lokalizacji, z których jedno jest brzydkie, a drugie ładne, wybierze to drugie, nawet jeśli za to ładne będzie musiał więcej zapłacić. Nawet jeśli kupuje mieszkanie z myślą o jego remoncie. Ładne mieszkania, mieszkania odpowiednio wystylizowane do sprzedaży, po prostu lepiej i szybciej się sprzedają.

I znów, wracając do porównania z rozmową kwalifikacyjną, osoba dobrze ubrana i zadbana wzbudza większe zaufanie i sympatię rekrutera niż ktoś, kto przychodzi w brudnych butach i wczorajszym t-shircie. I jasne, możemy mówić, że to uproszczenia, że „nie szata zdobi” człowieka, że najważniejsze jest wnętrze, ale psychologia mówi co innego. Lubimy ludzi ładnych, pożądamy ładnych przedmiotów i chcemy mieszkać w ładnych wnętrzach. I to ostatnie sformułowanie jest tu kluczowe.

To jak wygląda wnętrze w momencie sprzedaży, daje potencjalnemu klientowi wyobrażenie tego jak będzie się w nim mieszkało. To wyobrażenie jest ważne, nawet jeśli klient sam nie będzie mieszkał w danej nieruchomości i mieszkanie kupuje z myślą o jego późniejszym wynajmie (wynajmującemu też ma się dobrze mieszkać, bo jeśli będzie zadowolony, to nie wymówi umowy przed czasem). Ładne mieszkanie buduje też w kupującym przekonanie, że właściwie zainwestował swoje pieniądze, nawet jeśli zainwestował ich więcej niż zamierzał. Bo tak to jest jest, że…

za ładne mieszkania płaci się więcej, cenę nieatrakcyjnego mieszkania się... obniża.

To mi przypomina niedawną współpracę z klientką. Zwróciła się do mnie, bo od kilku miesięcy bezskutecznie próbowała sprzedać mieszkanie. Klienci owszem, przychodzili i byli zainteresowani kupnem, ale proponowali cenę o 20, 30 a nawet 40 tysięcy niższą niż cena ofertowa. Klienta była przygotowana na negocjację ceny, ale nie chciała obniżać jej aż tak. Nie rozumiała, dlaczego nie może sprzedać mieszkania, skoro jest ono w atrakcyjnej i pożądanej przez kupujących lokalizacji.

Obejrzałam to mieszkanie i zachwyciłam się jego rozkładem, lokalizacją, widokiem z okien i... potencjałem aranżacyjnym. No właśnie, potencjałem aranżacyjnym, bo mieszkanie zdecydowanie wymagało metamorfozy. W taki stanie nie przedstawiało się bowiem zbyt zachęcająco dla potencjalnego klienta. Mimo że wysprzątane, sprawiało wrażenie zaniedbanego. Ściany pomalowane były farbą w dość ostrych kolorach, która gdzieniegdzie już odchodziła, parkiet był starty przez co podłoga sprawiała wrażenie brudnej, łazienka i kuchnia w kaflach, które lata świetności miały już za sobą, meble ustawiono w taki sposób, że uniemożliwiały swobodne poruszanie się i optycznie pomniejszały przestrzeń, wielość kolorów i styli w dodatkach sprawiała wrażenie chaosu. Mieszkanie było przez lata wynajmowane więc właścicielka nie inwestowała specjalnie w jego wygląd. Robiła i kupowała tylko to, co niezbędne. Na sprzedaż wystawiła je w takim stanie w jakim było. Nie miała świadomości, że klienci wchodząc tu, w pierwszej kolejności widzieli masę pieniędzy, które będą musieli włożyć w remont. Dlatego obniżali cenę. Bo inaczej remontuje się mieszkanie zadbane, a inaczej zaniedbane.

Zaproponowałam określone zmiany home stagingowe. Właścicielka się na nie zgodziła. W tym przypadku konieczna była zmiana koloru ścian, by stonować i ujednolicić przestrzeń, przemalowanie kafelków w łazience i kuchni, usunięcie części mebli, wprowadzenie spójnych, przyjemnych dla oka, lecz nie narzucających się dodatków. Wszelkie zmiany robiłyśmy z myślą o „kliencie idealnym”, czyli takim, do którego kierowałyśmy ofertę sprzedaży nieruchomości (bo jeśli oferta jest dla wszystkich, to jest dla nikogo). Cenę ofertową mieszkania podwyższyłyśmy o 20 tysięcy. Na kupca nie trzeba było długo czekać.

Jeśli więc zastanawiasz się czy home staging jest potrzebny przy sprzedaży twojego mieszkania, to - wracając do porównania z rozmową kwalifikacyjną - zastanów się... czy chcesz dostać tę robotę;)?!


P.S. A jeśli chcesz sprzedać swoje mieszkanie bezpośrednio, ale nie wiesz jak się za to zabrać lub już się zabrałeś, lecz sprawy utknęły w martwym punkcie, to być może będę mogła Ci pomóc. Zapraszam na konsultację online (po więcej szczegółów kliknij w obrazek poniżej).

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz