piątek, 30 czerwca 2017

Pojemniki na kosmetyki w skandynawskim stylu DIY

Nie lubię mieć w łazience kosmetyków na wierzchu, to znaczy mogą być na wierzchu, ale żeby nie rzucały się za bardzo w oczy. To znaczy mogą rzucać się w oczy, ale tak wiecie - dyskretnie, że niby wiadomo co to jest, ale do końca nie wiadomo... I dlatego właśnie postanowiłam, że zrobię sobie jednakowe pojemniki na kosmetyki. Pojemniki na kosmetyki w skandynawskim stylu czy jak kto woli w aptecznym stylu...


środa, 28 czerwca 2017

Prawie jak z baśni czyli złote lustro DIY

Sklepy typu wszystko za 4.50 dostarczają mi nieustannej inspiracji. Lubię wynaleźć w nich przedmiot, którego normalnie w ogóle bym nie kupiła, kupić go (często w ilościach nawet hurtowych), a potem... hulaj dusza. Mogę wyżywać się hobbystycznie i artystycznie...;) Mogę zrobić  absolutnie wszystko, co podsunie mi wyobraźnia. I to bezkarnie, bez konsekwencji! Bo nawet jeśli nie wyjdzie mi tak ja wyjść miało, nawet jeśli coś schrzanię i to schrzanię tak, że nie da się naprawić - to co? Ano nic. Niewielka strata. A często coś mi jednak wychodzi - na przykład takie lustro...


piątek, 23 czerwca 2017

Prawo przyciągania czyli fotel z krzesła

Wierzycie w prawo przyciągania? Ja wierzę. Prawo przyciągania mówi, że wszystko na czym się koncentrujesz ulega zwielokrotnieniu. W moim przypadku sprawdza się to stuprocentowo. Od pół roku koncentruję się na remoncie i... wciąż remontuję, bo wciąż przybywa nowych rzeczy do wyremontowania. Po ścianach i podłogach przyszedł czas na "remont" mebli, bo nagle okazuje się, że mimo obfitości sklepów meblowych na rynku, nie mogę w nich znaleźć tego, czego szukam i  potrzebne meble muszę sobie zrobić sama albo "wyremontować" te, które już mam. Tak właśnie z krzesła powstał fotel do pracy. A było to tak...


sobota, 17 czerwca 2017

Prl-owskie drzwi - druga odsłona

Nie jestem sentymentalna, ale te drzwi, budzą we mnie sentyment. Przypominają mi stare, dobre czasy gdy jako dziewczynka mieszkałam z rodzicami w bloku i w naszym mieszkaniu były właśnie takie drzwi. A ja bardzo lubiłam tamto mieszkanie... Kiedy więc kilka miesięcy temu kupiliśmy z mężem mieszkanie, które remontujemy i zobaczyłam TE drzwi, całą sobą poczułam, że nie chcę się ich pozbyć. Chcę je ocalić. Stare, PRL-owskie drzwi, które normalni ludzie przy okazji remontu w pierwszej kolejności wrzucają do kontenera. Ale nie ja! Ja chciałam je zostawić! Bo już, już za chwilę zyskają rangę zabytkowych i będą na wagę złota:) I jeszcze dlatego, że ich widok uruchamia we mnie kawałek szczęśliwych wspomnień z beztroskich, szczenięcych lat...