środa, 26 maja 2021

Home staging - kiedy nie warto?

 


Kiedy ktoś pyta mnie, czy w nieruchomości na sprzedaż warto robić home staging, odpowiem, że tak, warto, bo dzięki temu można zwiększyć szanse na szybszą sprzedaż i uzyskanie wyższej ceny. Bywają jednak sytuacje, w których inwestowanie w home staging trzeba gruntownie przemyśleć, bo czasami home staging to po prostu strata pieniędzy.

Tak, piszę o tym, choć sama świadczę usługi związane z home stagingiem. Prawda jednak jest taka, że nie ma idealnych rozwiązań i nie każde rozwiązanie sprawdzi się u każdego. Bywa, że home staging przyciągnie klientów i pozwoli zarobić na nieruchomości, bywa że jest zbędny. Po prostu...


Kiedy nie warto korzystać z home stagingu?


1. Gdy nieruchomość nadaje się do generalnego remontu

Owszem można na grzyba na ścianie powiesić oryginalne malowidło, kilim albo położyć tapetę. Można na dziurze w podłodze ustawić kwiatka. Pytanie brzmi: po co? Po co wydawać pieniądze na usługę, która w niczym tak naprawdę nie pomoże. Jeśli dom wymaga remontu, to wymaga remontu, nie pudrowania rzeczywistości. Co z tego, że potencjalny kupiec, zachęcony ładnymi zdjęciami, przyjdzie oglądać twój dom, skoro od progu dozna rozczarowania. Bo nie łudź się, klient dostrzeże tę dziurę, którą próbujesz przed nim ukryć i wyczuje zapach grzyba w powietrzu. Oczywiście są klienci, których można nabrać, ale w zdecydowanej większości są ci, którzy nabrać się nie dadzą. Widziałam już klientów, którzy wchodzili na dach domu oferowanego do sprzedaży, by stwierdzić w jakim faktycznie stanie jest ten dach i czy właściciel, który twierdził, że dopiero co załatał dziurę, w miejscu gdzie dach przeciekał, faktycznie mówił prawdę. Widziałam klientów, którzy kazali odsuwać sobie meble, by ocenić stan rur. Widziałam klientów, którzy przychodzili z fachowcem, który miał ocenić, czy nieruchomość wymaga remontu, a jeśli tak, to w jakim zakresie i ile to będzie kosztować. I to nie była fanaberia, tylko normalne zachowanie ludzi, którzy chcą wiedzieć za co płacą. Reasumując – jeśli nieruchomość jest w takim stanie, że wymaga generalnego remontu, to warto rozważyć albo remont (jeśli chce się uzyskać wysoką cenę) albo obniżenie ceny, bo home staging może okazać się tu niewystarczający i będzie stratą pieniędzy.


2. Gdy lokalizacja jest kiepska

Co rozumiem pod pojęciem kiepskiej lokalizacji? Otóż w każdym mieście jest taki rejon, ulica czy dzielnica, która cieszy się złą sławą. Przyczyny mogą być różne: bliskość lotniska wojskowego i związany z tym hałas, sąsiedztwo fabryki generującej szkodliwe wyziewy czy wysypiska śmieci. Bywają rejony, które potencjalni kupcy omijają z daleka, ze względu na ich mieszkańców i opinię, iż jest tam po prostu niebezpiecznie. Kiepska lokalizacja to także rejony trudno skomunikowane z centrum, miejsce, gdzie trudno dostać się bez auta, gdzie nie dojeżdża tramwaj czy autobus albo kursują one wyjątkowo rzadko. Nieruchomości w takich lokalizacjach zwykle dłużej czekają na nabywców, trudno też osiągnąć tam ceny ze sprzedaży na poziomie podobnym do tak zwanych pożądanych lokalizacji. Prawda jest taka, że w rejonie, który opinia publiczna uważa za mało atrakcyjny, trudno jest sprzedać nieruchomość. I czasami nawet najlepszy home staging za wiele tu nie pomoże. Widywałam mieszkania, które nie mogły się sprzedać latami i nawet remont oraz odpicowanie ich do granic możliwości niewiele tu zmieniły. W przypadku takich nieruchomości kartą przetargową niestety najczęściej bywa tylko atrakcyjna cena.


3. Gdy kwestie prawne wymagają uregulowania.

Jak masz nieuregulowaną sytuację prawną z mieszkaniem to… najpierw ją ureguluj, a potem zabieraj się za resztę. Mówię serio. Nie ma sensu zaczynać od home stagingu, bo nawet jeśli dostrzeżesz błysk w oku oglądającego, nawet jeśli padnie wyczekiwane: „jestem zainteresowany” to już za chwileczkę, już za momencik pojawi się pytanie o stan prawny nieruchomości. I jeśli w tej kwestii coś nie gra, to raczej marna szansa na udane negocjacje.


Reasumując – home staging jest od tego, by wyeksponować atuty nieruchomości, a jej mankamenty przesunąć na drugi plan. Ale nie jest od tego, by coś ukrywać czy wprowadzać w błąd potencjalnych klientów. A w całym procesie sprzedaży nieruchomości chodzi o to, by obie strony były zadowolone z transakcji i to uczucie towarzyszyło im dłużej niż tylko do podpisania aktu notarialnego. Z transakcji sprzedaży nieruchomości warto wyjść z poczuciem, że było się fair. Bo karma wraca i jak ty komu, tak... życie tobie:). Takie jest moje zdanie i w takim duchu działam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz